Mamy lipiec. Właściwie to już szczyt sezonu. Upał jest. Wszędzie. I u nas w górach, i na południu i na północy. Pogoda na plażing i smażing. Sami nigdy nie spędzaliśmy tu urlopów w lipcu i sierpniu. Zarywaliśmy naszemu Synowi Matiemu rok szkolny, a to w czerwcu, a to w majówkę, a to we wrześniu… I myślę, że nam to wybaczył.
Ze mnie żadna plażowiczka. Plaża istnieje dla mnie po to, by się schłodzić po wędrówce, napatrzeć i nawdychać, w lutym urządzić grilla albo piknik, pospacerować sobie, kawkę w kocherku zaparzyć. No nie umiem się walnąć w leżak, a już zwłaszcza w takim rezerwacie plażowym, gdzie te parasole równo poustawiane w rzędach, muza wali umcy umcy z głośników, czas płynie od „frapki” do „frapki” przerywany kolejnymi namaszczeniami ciała olejkami z filtrem i pokrzykiwaniem bąbelków latających do baru po lody i napoje. Straszliwie mecząca to dla mnie perspektywa.
Latem szukamy skalnych kryjówek, z pozoru niewygodnych i bez infrastruktury, byle pusto, byle cicho, byle wiatr nie walił piaskowym peelingiem. Teraz, gdy mieszkamy na Krecie, lipiec i sierpień to dla nas również niełatwe miesiące, choć nasz wysoki sezon to wiosna i jesień. Latem nie prowadzimy naszych tygodniowych pobytów tematycznych, jedynie wycieczki jednodniowe tam, gdzie można się schłodzić, nasycić cieniem, pyszną, kreteńską kuchnią i opowieściami. Nie dziwota, że również zdjęć mamy niewiele z sezonowych miesięcy, za to całe tony z posezonowych, takich z chmurką i zielenią.
Ukochane miesiące? Chyba maj i listopad. No i jeszcze październik. Jak ten kreteński rok wygląda moimi oczami? A no poczytajcie, jeśli macie ochotę, przy czym skupiłam się tylko na miesiącach, gdy są na Kretę loty bezpośrednie. I tak sobie myślę, że te zwiększające się z roku na rok upały doprowadzą do tego, że coraz więcej turystów będzie przybywać na Kretę wiosną i jesienią, a latem tylko ci od plażingów, i ci, co innego wyjścia nie mają. A więc po kolei…
Marzec, kwiecień: Kreta świeża, zielona, wilgotna… Na łąkach orchidee, dzikie tulipany, narcyzy, anemony, irysy, asfodele, dzikie fenkuły. W gajach oliwnych żółto zielone kobierce szczawiku. W tle ośnieżone górskie szczyty. Plaże puste i dzikie, bez leżaków. Stanowiska archeologiczne i muzea puste i spokojne. Upojne spacery po wiejskich duktach, od wsi do wsi, od wzgórza do wzgórza albo wzdłuż pustych plaż. Obfitość cytrusów i chorty – dzikiej zieleniny. Mieszkańcy wyspy jakby bardziej spokojni, zrelaksowani. Spokój i cisza…Ale owszem… loteria w pogodzie, czasem chłodno, czasem wieje, czasem leje. Wilgoć wzmaga poczucie zimna. Niektóre wąwozy mogą być nie do przejścia ze względu na stan wody. Słynną Samarię otwierają dopiero w maju. Morze zimne. Większość tawern i hoteli nieczynna. A w tych, które są czynne trzeba koniecznie sprawdzić czy mają ogrzewanie, czy oferują koce, kołdry, grzejniki itp Zdecydowanie niedobra pora dla plażowiczów. Odpowiedni czas dla wędrowców, pogodowych ryzykantów, miłośników przyrody, zwiedzania, spokojnego poznawania wyspy.
Maj: Po święcie Paschy wszystko powoli się otwiera, rusza sezon, kolejne tawerny i hotele przyjmują turystów, na plażach pojawiają się leżaki i parasole. Wciąż jeszcze zielono, wciąż można znaleźć kwiaty takie jak choćby maki czy smocze lilie. Coraz więcej osób korzysta z kąpieli morskich, choć dla większości morze wydaje się wciąż zimne. Coraz mniej śniegu w górach, więc można wyruszyć w wyższe partie gór. Na bazarach pojawiają się truskawki i czereśnie. Temperatura rośnie, ale w pogodzie jeszcze mogą przydarzyć się chłody i ulewy, albo notias – gorący wiatr z Afryki, niosący nieprzyjemny pył. Wieczorkiem trzeba często założyć długi rękaw i przykryć się kocem. Idealny czas dla piechurów i zwiedzających.
Czerwiec: Sezon. Coraz goręcej. Coraz cieplejsze morze. Coraz więcej turystów. Coraz mniej zieleni. Coraz bardziej sucho. Ale całe szczęście kwitną oleandry i tymianek. No i na wielki plus zaliczmy cudowne owoce: morele, nektaryny, brzoskwinie i pierwsze arbuzy.
Lipiec, sierpień: Upał, szczyt sezonu, wakacje, czas rodzin z dziećmi, coraz trudniej znaleźć pustą plażę, zwłaszcza, że do turystów z północy Europy dołączają również Grecy z kontynentu. W topowych miejscach tłok. Od rana do wieczora drą się cykady. Morze ciepłe. Sucho, po wiosennej zieleni ani śladu a w przyrodzie zaczynają dominować płowe kolory karłowatych krzewinek. Wstęp do niektórych miejsc / szlaków może być zabroniony ze względu na zagrożenie pożarowe. Często wieje północny wiatr meltemi, który na północnym wybrzeżu burzy morze a na południu chce urwać głowę. Włodarze wyspy próbują znaleźć balans między koniecznością ochrony miejsc turystycznych, agresywną eksploatacją tych miejsc i zapędami zarobkowymi osób pracujących w turystyce (patrz; ostatnia sytuacja z Balos) Rolnictwo rywalizuje z turystyką o wodę. A z przyjemnych rzeczy rozkręcają się nocne zabawy wiejskie tzw panigiri. Arbuzy, nektaryny, melony, winogrona, figi – przepyszne. Idealny czas dla plażowiczów, basenowiczów i tych, co mogą mieć wakacje tylko w tych miesiącach. Niezalecany dla wędrowców i zwiedzających.
Wrzesień: wciąż wysoki sezon, wciąż gorąco, choć pogoda potrafi wywinąć numer w postaci nagłej ulewy albo tajfunu. Wciąż sporo turystów, choć coraz mniej rodzin z dziećmi, Morze wciąż ciepłe. Powoli pojawiają się opuncje i granaty. Plaże pokrywają się pięknym białym kwieciem pankracjum maritimum, a na szlakach z wielkich bulw wyrastają kwiaty urgini morskich. Zaczynają się zbiory oliwek. Wieczory potrafią być chłodne.
Październik: Idealna pora na zwiedzanie i piesze wędrówki, które można zakończyć na plaży, bo morze wciąż jest ciepłe. Choć zdarzają się ulewne deszcze. No i wieczory coraz bardziej chłodne. Pustoszeją powoli kurorty a i w miejscach turystycznych trochę luźniej. Tu i ówdzie można trafić do kazani na destylację raki. Właściciele tawern i hoteli planują zamknięcie swoich biznesów na zimę. Pracujący w turystyce znów zaczynają się spotykać towarzysko. Powoli znikają leżaki i parasole. Kto ma ten wyciąga z kąta odwilżacz powietrza i sprawdza stan techniczny swojej kozy, kominka, pieca… Gaje oliwne znów pokrywają zielone listki szczawiku w kształcie koniczynki.
Wraca upragniona zieleń, wilgoć…
Wytchnienie…
Który miesiąc byłby dla Was?
Leave a Reply