Dziś mija 6 lat od momentu, gdy wypchanym po sufit autem zajechaliśmy pod nasz dom na Krecie.Sześć intensywnych, nierutynowych lat.Ostatnio zajmuje nas tyle spraw księgowych, organizacyjnych, bankowych, remontowych, zdrowotnych… Aż dziw, że w ogóle sobie o tej rocznicy przypomnieliśmy.
Więc dziś przyglądamy się tamtemu marzeniu, marzeniu, które spełniliśmy.Czy marzenie może poszarzeć i spowszednieć?Czy ta wymarzona niezwykła rzeczywistość może w końcu wydać się całkiem zwykła i codzienna?
Zwyczajne jest meczenie stada owiec pod oknem w Mourne, zimowa kawa nad morzem w Plakias, kwiaty w dolinie Amari, ogień pląsający w kozie, wieczorne pisanie książki, grill na plaży, śnieg na Psilo, zielona przestrzeń za przełęczą nad naszą wsią…
Ale tak naprawdę nic z tego co napisałam zwyczajne nie jest. Dziś staram się jechać przez Kourtalioti tak, jakbym tu była pierwszy raz. Dziś piję wino nad zatoką Plakias, tak jakbym nigdy wcześniej tu nie była. Kawa w naszym ogródku też dziś smakuje tak jak ta pierwsza.
Bo dziś przy rocznicy odkurzam tamto marzenie i uświadamiam sobie, że ta zmiana wciąż jest nadzwyczajna.
Gratulujemy jej sobie, bo nikt nam jej nie dał w prezencie. Tak, dziś wiemy dobrze, ile nam trzeba było wtedy odwagi, szaleństwa, uporu, pracy, przygotowań. Ile w tym było lęku i wątpliwości.Ile nowych drzwi wtedy otworzyliśmy.Jak niezwykłe osoby pojawiły się na naszej ścieżce.Ile nowych rzeczy przyszło nam się nauczyć, począwszy od prowadzenia fanpage’a po smażenie konfitur z pomarańczy.
Kochani, dziękujemy Wam z całego serca za towarzyszenie nam w tej drodze.
Leave a Reply