Ależ ten czas zleciał – rok temu Mourne, mała, kreteńska wioska stała się naszym domem!
Cóż, niby to nic takiego nadzwyczajnego. W czasach pogoni za pieniądzem, karierą, sukcesem wielu mieszczuchów postanawia radykalnie zmienić swój tryb życia. Chcą spowolnienia, kontaktu z naturą, wyciszenia, duchowości. Kupują domek na wsi – na Mazurach, w Bieszczadach lub Karkonoszach. Uprawiają ziemię, trenują jogę, piszą książki.
Zawsze bardzo kibicuję takim przedsięwzięciom, choć nie wszystkie kończą się pomyślnie. Często przychodzi zwątpienie, nuda lub prozaiczne problemy finansowe. Coś co wydawało się spełnieniem wielkiego marzenia przeradza się w koszmar.
Nie wiem jak będę się czuł za rok, pięć, dziesięć lat, ale po pierwszym roku spędzonym na wsi, czuję (po raz pierwszy w życiu), że ta właśnie mała, kreteńska wioska – Mourne jest MOIM MIEJSCEM na ziemi.
To tutaj chcę żyć, wracać z wakacji, uprawiać mały ogródek, majsterkować, gotować, pisać i przede wszystkim odkrywać przed Wami (i samym sobą) piękno południowej Krety.
Mourne, Mourne mon amour
Położone pośród gór
Kąpielowy strój swój włóż
Pośród gór, lecz morze tuż
Dlaczego kreteńska wioska Mourne?
Dlaczego Mourne? – zapytacie. Cóż takiego niezwykłego się tutaj znajduje? Czym różni się od tysięcy innych greckich wiosek?
Spróbuję Wam pokrótce odpowiedzieć na te pytania, rozpoczynając tym samym cykl krótkich artykułów z serii MYŚLI DURNE ZE WSI MOURNE, licząc po cichu, że nie wszystkie okażą się durne i z czasem zdobędą sobie Waszą przychylność.
Tak na prawdę, to nie my wybraliśmy Mourne na miejsce naszego zamieszkania, to ono wybrało nas. Kiedy półtora roku temu rozglądaliśmy się za domem na Krecie i zawitaliśmy do tej tej małej, górskiej miejscowości coś podpowiadało nam, że nadszedł właśnie kres naszych poszukiwań.
LOKALIZACJA
Lokalizacja Mourne od razu nas oczarowała. Przy dobrej pogodzie można stąd dostrzec wierzchołki Gór Białych, a prawie codziennie widoczny jest królujący nieopodal szczyt Kedros (1777 m npm).
Nasza kreteńska wioska położona jest w centralno – południowej części wyspy. To idealne miejsce wypadowe do najpiekniejszych, „dzikich” plaż Południa: Ligres, Triopetra, Agios Pavlos. Stosunkowo szybko można się dostać do wielu innych nadmorskich „atrakcji” tej części wyspy jak Agia Galini, Matala, Preveli, Lendas na wschodzie oraz Plakias, Rodakino czy Hora Sfakion na zachodzie.
W zasięgu jednodniowej wycieczki (dojazd samochodem + wędrówka) mamy również wiele wspaniałych szlaków pieszych, w tym majestatyczny wąwóz Kourtaliotiko oraz najwyższy szczyt Krety, Psiloritis (2456 mnp). No i nasze ulubione, kreteńskie miasto – Rethymnon – oddalone jest tylko o niespełna 25 km! A po drodze Argiroupoli i nasz ulubione staruszek platan z tamtejszej rzymskiej nekropolii.
Nasza kreteńska wioska otoczona jest gajami oliwnymi, winnicami i sadami. Rosną tu figi, pomarańcze, granaty, cytryny a nawet morwy (stąd prawdopodobnie nazwa wioski („mournia” to po grecku morwa). Najwazniejsze jednak, że możemy wyjść z domu i od razu znaleźć się na szlaku. Tak zwane spacery „wokół komina” należą do naszych ulubionych kreteńskich wędrówek.
Jeśli chcesz powędrować z nami zapraszamy na nasze spacerki.
KLIMAT
Klimat albo jak mówią miejscowi mikroklimat – jest wyjątkowo zdrowy. Mourne położone jest 500 m npm, co sprawia, ż temperatura jest tutaj zawsze o 4-5 stopni niższa niż nad morzem. Doceniliśmy to latem, gdy temperatura na plaży przekraczała 35 st C.
Z naszego kranu leci krystalicznie czysta woda górska. Kawiarnie w pobliskim Spili podają do kawy tą właśnie wodę nabieraną wprost z miejscowej fontanny! Ponadprzeciętna wilgotnośc powietrza i dobra gleba sprawiają, że wszystko w naszym małym ogródku rośnie jak szalone i nie wymaga tak częstego podlewania jak w innych rejonach wyspy.
ATMOSFERA
Atmosfera miejsca, jego „niekomercyjność” to coś co również bardzo nam opowiada. Do najbliższej turystycznej miejscowości, Spili, mamy wprawdzie jedynie 4 km, ale Mourne znajduje się poza zasięgiem zorganizowanych wycieczek. Nic dziwnego, bo nie ma tutaj żadnego (!) sklepu, żadnej tawerny czy wypożyczalni.
Życie towarzyskie mieszkańców (płci męskiej) koncentruje się w jedynym tutejszym kafenionie. Kwitnie za to handel obwoźny. Prawie codziennie słyszymy nadawane przez samochodowy megafon informacje o świeżych rybach, warzywach, owocach, a nawet ubraniach czy plastikowych krzesłach. Mamy w naszej wsi aż 4 kazani, czyli legalne bimbrownie, w których na bazie wytłoczyn winogron produkuje się ulubiony alkohol Kreteńczyków – raki. Biorąc pod uwagę, że Mourne liczy ok 100 mieszkańców, to jedno „kazani” przypada na 25 osób. Nic dziwnego, że raki jest tutaj niewiele droższe od wody…
W sierpniu, podobnie jak inne pobliskie wioski, Mourne rozbrzmiewa muzyką wioskowych całonocnych zabaw panigiri. Trudno to sobie wyobrazić, ale w tej małej wioseczce organizowane są koncerty na 1200 krzeseł, z wielką sceną i specjalną oprawą świetlną.
LUDZIE
Zarówno Grecy jak mieszkający tutaj expaci (głównie z Wielkiej Brytani), przyjęli nas wyjątkowo serdecznie. Ani razu nie odczuliśmy niechęci czy wrogości. Ze względu na brak dobrej znajomości greckiego, częściej spotykamy się wprawdzie z ekspatami, ale nie unikamy też kontaktów z rdzennymi mieszkańcami Mourne. Wprost przeciwnie – regularnie odwiedzamy lokalny kafenion, próbujemy gadać po grecku ku wielkiej radości naszych rozmówców i okazujemy nasze zainteresowanie ich życiem codziennym, tradycjami, kuchnią. Przestaliśmy być anonimowi i o dziwo, czujemy się z tym nadzwyczaj dobrze. Pisaliśmy o tym tu. Otworzylismy się na relacje z miejscowymi i to najlepsze co moglismy zrobić. Bo dzięki temu dowiedzielismy sie wielu ciekawych i cennych rzeczy – na przykład jak znaleźć drogę do bizantyjskiego kościółka ze średniowiecznymi freskami, jak produkuje się raki czy kiedy najlepiej posadzić pomidory i jak przygotowuje się „keftedes”…
Wielu ekspatów mieszkających w Mourne to „kolorowe ptaki”, osobowości o bardzo ciekawych zawodach, zainteresowaniach i historiach. Naszymi sąsiadami są między innymi – Gina, profesjonalna skrzypaczka Filharmonii Londyńskiej (była w zespole nagrywającym muzykę do takich filmów jak Harry Potter czy Gwiezdne Wojny), teraz prowadzi schronisko dla psów i kotów. Kevin – ex finansista, obecnie pisarz, który wydaje właśnie swoją pierwszą powieść (jej akcja toczy się na Krecie), David – profesjonalny muzyk, który zimę spędził w Stanach Zjednoczonych nagrywając swoja pierwszą płytę w Joshua Tree. czy Linda – artystka, designerka, malarka. Wszyscy – podobnie jak my – szukając swojego miejsca na ziemi trafili do tej maleńkiej górskiej wioski na Krecie. Mourne stało się ich i naszym domem.
Tak mała kreteńska wioska, a tak wiele piękna w sobie mieści. Pewnie, że ma swoje problemy, zagrożenia i dramaty. Jak każde zamieszkałe przez ludzi miejsce na ziemi. Ale trwa i za bardzo nie chce się zmieniać. I niech tak zostanie.
Jeśli chcielibyście obejrzeć filmik z naszej wioski, to zapraszamy:
Leave a Reply