Często spotykamy się z tym pytaniem: jak wygląda Kreta poza sezonem? jak tu jest jesienią, zimą i wiosną?
Z ochotą opowiem.
Bo uwielbiam posezonowe pory roku. Dlaczego? Bo wtedy można napawać się pierwotną, prawdziwą naturą wyspy.
kreta poza sezonem – pejzaż
Kreta wreszcie zrzuca te wszystkie kolorowe parasolki z plaż, niczym zleżały kurz, przeciąga się leniwie w jesiennym słońcu, wycisza się i spowalnia. Znika pstrokaty bałagan stojaków i wieszaków z pamiątkami, stoliki i obrusy śpią upchane w chłodnych wnętrzach zamkniętych tawern.
Morze wciąż jest ciepłe, choć po wyjściu z wody zimno i rześko. Leżaki i parasole zebrane. Wreszcie można cieszyć się naturalnym, niczym niezakłóconym pięknem plaży. Tylko niestety gdzieniegdzie straszą słupy od parasoli, wbite w ziemię na stałe, niczym ślady po przebytej chorobie.
kreta poza sezonem – pogoda
Strużki chłodnego, wilgotnego powietrza wyraźnie biorą w posiadanie rozgrzaną latem przestrzeń.
Barwy stają się bardziej wyraziste i świeże.
Chmury i burze łażą po wzgórzach.
Intensywne deszcze co kilka dni wściekle sieką dachy a wiatry targają gałęziami oleandrów i tamaryszków na plaży.
Po czym znów wychodzi jesienne słońce i barwi złotym światłem zielone dywany koniczyn w gajach oliwnych.
Przyroda łapie drugi oddech. Okazuje się, że suche, płowe badyle wybuchają znów zielonym życiem.
mieszkańcy
Za to mieszkańcy wyspy powoli przygotowują się do zimowej pory. W
naszej „metropolii” Spili czynna jest tylko gyrosiarnia i dwa tradycyjne
kafeniony przy plateia. Ach i jeszcze nasza Dimitra z kawiarni przy
szkole, biega jak zwykle, szykuje kawki i obdarowuje nas świeżymi
jajkami.
Z lwich paszczy spiliańskiej fontanny wciąż sika górska
woda, ale jakoś nikt już się tym nie zachwyca i nie robi fotek.
Kreteńskie ściereczki, narzuty i obrusy z oliwkami stłoczone za
witrynami sklepików czekają na kolejny sezon.
Jedynie Maria ze
sklepu z kreteńskimi tkaninami wciąż siedzi przy swojej starej,
odziedziczonej po mamie maszynie i szyje na przyszły sezon, poszewki,
worki, torebki…
„Po co mam zamykać? I tak tu cały czas siedzę i szyję” – mówi, napędzając stopą mechanizm Singerowskiej maszyny.
Otwarty jest też ogród botaniczny Maravel, Stefanos właściciel właśnie wrócił z krótkich wakacji w Agios Nikolaos, cieszy się pogodą. „Padać może, potrzebuję deszczu, byleby zimno nie było, w ogrodzie wciąż tyle do zrobienia” – mówi.
Powoli wszyscy kończą zbierać oliwki. Gadają o jakości tegorocznej oliwy. Kto kiedy zbierał i ile oliwy wytłoczył. Jaka kwasowość z którego pola. Czy pryskane, czy robaczywe… Po drogach wciąż krążą rolnicze Toyoty z matami i mechanicznymi kijami do strącania oliwek.
Zamykają się już również bimbrownie kazani.
Adonis, właściciel jednej z nich, cały sezon pracował w swojej kafejce
przy fontannach, a potem dzień i noc przy destylacji raki w kazani.
„Dziś ostatnia destylacja i wielka impreza. Zobaczcie, przywieźli już
głośniki i instrumenty. I mięso na grilla też już przyjechało.” – mówi
zmęczony, ale wciąż radosny. Częstuje nas loukanika z grilla
(kreteńskie kiełbaski) – „Teraz tylko jeszcze zebrać oliwki i może
wreszcie jakieś krótkie wakacje, w Europie, znajomego mam w Szwajcarii.”
Duży supermarket Synka, mięsny i piekarnia – wszystko czynne. U Markosa w Synce można kupić kocyki i piecyki elektryczne. A w Lidlu w Retimno – nawet podgrzewane kołderki i podusie z otworami do ogrzewania stóp.
Po wioskach czuć zapach palonych liści. Dziadki przenieśli
się z grą w karty do wnętrza kafenionu. Jeżdżą przyczepy z drewnem do
kominków. Markos z Akoumia rozwozi olej opałowy na zimę. Na stacji w
Kissos pewnie byłby tańszy, ale tam w ogóle jeszcze go nie mają.
Varvara z tawerny nie robi już dolmades (nadziewane liście winogron) tylko lachano dolmades (nadziewane liście kapusty).
Nawet na starówce Retimno wszystkie sklepiki z pamiątkami zamknięte. Wenecki porcik pusty i zapomniany. Spod markiz i badziewnych pamiątek wyjrzało piękno tego historycznego miasta.
Tawerny i sklepiki na plażach, w takim na przykład Plakias, też już zamknięte. Na wyborne kreteńskie jedzonko można się wybrać do nielicznych tawern całorocznych, gdzie bywają miejscowi np tawerna Agamemnon w Kentrochori czynna jest cały rok i zawsze można tu liczyć na przepyszną dziką kozę i cudowne saganaki.
kreta poza sezonem – a my?
A my? Powoli żegnamy się z wędrówkami dnem wąwozów, które znów wypełniają się wodą.
Wracamy do nastrojowych spacerów wiejskimi duktami wśród gajów
oliwnych, odwiedzamy plaże, na których nie bywamy w sezonie, szukamy
nowych przyrodniczych ścieżek, opuszczonych wiosek, zapomnianych,
bizantyjskich kościółków.
Szykujemy kolejny sezon, choć jednocześnie nie możemy wyjść z podziwu nad pięknem i atrakcyjnością „niesezonu”.
Jeśli pusta plaża, bez leżaków jest dla Ciebie smutna i nijaka, jeśli pozamykane tawerny na pustym nabrzeżu wywołują poczucie pustki, a padający czasem deszcz – wściekłość, to ta pora nie jest dla Ciebie. Bo nie będziesz godzinami grzać się na słonku na plaży i nie dostaniesz swojej kawki na zawołanie.
Ale jeśli to Cię nie zraża, wręcz przeciwnie, rodzi się w Twoim sercu poczucie wolności i przestrzeni, to rozważ Kretę poza sezonem.
Doświadczysz prawdy o tej niezwykłej wyspie i jej mieszkańcach.
I potem wrócisz tu znów.
Po jesienne światło…
Po wiosenną świeżość…
Będzie nam wybrać się z Tobą na kreteńskie ścieżki, wiejskie bezdroża jesienią i wiosną
Leave a Reply