Było już o roślinkach, było o wodzie, dziś będzie o … kamykach, głazach i skalnej sylwetce naszej ukochanej wyspy.
Czy można o tym coś ciekawego powiedzieć? Historia milczących skał może wydawać się nudna, ale postaram się przedstawić ją jak najbardziej barwnie i prosto, licząc, że po przeczytaniu zbieranie kamieni na plaży nabierze dla Was innego wymiaru.
Chętnie zbieram otoczaki na plaży. Te całkiem białe, albo czarne, szare, zielone, rdzawe i te wielobarwne, poprzecinane żyłkami, nakrapiane, zdobione wzorem z kresek i plamek. Wy też tak robicie? Dlatego, że są zwyczajnie piękne i unikalne? Czy może widzicie w nich coś więcej niż ich kamienne, milczące piękno?
Od dawna fascynują mnie kształty i struktura skał. Choć tak niewiele o nich wiem. Przyglądam się sylwetkom górskich łańcuchów, niknących w słonecznej mgle. Śledzę barwne wzory i faktury wymalowane przez deszcze i wiatry na pionowych ścianach wąwozów. Zarówno mały otoczak z Triopetry jak i księżycowy pejzaż Gór Białych opowiada swoją zagadkową, burzliwą historię. Próbuję z całych sił ją odczytać, bo to głos z otchłani ziemi, słaby i niewyraźny szept przenikający kolejne okresy geologiczne o obcobrzmiących nazwach. Ordowik, sylur, dewon? Jura, trias? Moja wyobraźnia nie radzi sobie z tak monstrualnym dystansem historycznym i nie widzi wielkiej różnicy między odległością 500mln a 3 mln lat. Coś jak stąd do księżyca? Abstrakcyjna, pusta przestrzeń, w której rodziły się nagie grzbiety Gór Idajskich a morze gładziło obły kamień, który trzymam w dłoni. Każdy element pejzażu jest tu wyjątkowy, unikalny i pasuje do skomplikowanej geologicznej układanki. Kreta jest rajem dla geologa detektywa. Warstwy geologiczne porozrzucane są tu chaotycznie, nie po kolei, jakby pozostawił je w nieładzie krnąbrny brzdąc budujący fortecę na plaży targanej przez wichry i sztormy.
Skalny sękacz na plaży Triopetra przechyla się niebezpiecznie do morza, niektóre warstwy już się zsunęły i popękały, leżą strzaskane na ziemi. Wapienno – krzemionkowe przekładańce Agios Pavlos, kiedyś spoczywały płasko na dnie, obmywane przez morskie wody, teraz tkwią na szczycie cypla, ściśnięte w kolorową, ciasną harmonijkę. Nagie, ostre, wapienne klify łańcuchów górskich wyrastają spośród pokrytych fryganą łagodnych wzgórz z łupków i kwarcytów. Niewielkie wzniesienia północnego wybrzeża z piaskowca i gliny nagle zmieniają się w nieprzystępne klify południa. Najpotężniejsze Góry Białe przecina 17 przepastnych wąwozów i wieńczy 20 szczytów o wysokości powyżej 2200m npm. Jak to wszystko możliwe na tak stosunkowo niewielkiej wyspie?
Gdy tak sobie zgłębiam temat geomorfologii ziemi, uderza mnie fakt, jak niewyobrażalne siły i dramatyczne zdarzenia miały wpływ na dzisiejszą, znaną nam postać naszej wyspy. Dziś chciałabym o kilku takich kamieniach milowych w dziejach Krety opowiedzieć.
Gdy zdobywacie kreteńskie szczyty albo przemierzacie wąwozy, wyobraźcie sobie, że właśnie stąpacie po dnie Tethys – pradawnego oceanu, który 200mln lat temu oblewał wschodnie krańce prakontynentu Pangei a potem podzielił go na pół, odsuwając od siebie południową płytę Gondwany i północną płytę Laurazji. Nagi, twardy wapień, często zdobiony pasami skał krzemionkowych to dawne dno Tethys, tworzone powoli przez miliony lat z muszli pradawnych organizmów i osadów nawiewanych z lądu przez wiatr i rzeki. Taki pasiasty wapień widzicie często na ścianach wąwozów czy na szczytach gór.
Dlaczego ten najstarszy płaszcz skał wapiennych odnajdujemy wysoko w górach, choć na chłopski rozum powinien tkwić najgłębiej w czeluściach ziemi? Odpowiedź na to pytanie dają kolejne zdarzenia geologicznej historii tego skrawka ziemi. Ciągłe ścieranie się płyt kontynentalnych prowadziło do powstawania uskoków i wypiętrzeń. I tak głębsze warstwy nagle pojawiały się na powierzchni a młodsze przez to szybciej ulegały erozji.
70 mln lat temu prakontynent Gondwany dzieli się na płyty afrykańską, indyjską i arabską, a te wyruszają we własny rejs po wodach praoceanu. Płyta afrykańska ściera się z europejską, a kilkanaście milionów lat później – płyta indyjska z Eurazją. Czy można wyobrazić sobie energię powstałą w wyniku starcia płyt kontynentów? Jak potężne to są siły, skoro dzięki nim, wśród fałd i uskoków rodzą się góry Atlasu, Pireneje, Alpy, Kaukaz i Himalaje. Te same siły formują również łuk, który łączy Bałkany z Azją Mniejszą. W jego centralnej części kryje się zalążek Krety. Wciąż jednak pokrywają ją odmęty oceanu.
Dno Tethys w różnych miejscach pęka, kolejne partie skał wypiętrzają się, albo znów toną w morskich odmętach, a warstwy osadów przesuwają się i kumulują niczym skalny płaszcz. Takie ślizgające się płaszczowiny skalne mogą być wielkości dużego domu ale mogą mieć aż 5km grubości, tak jak najstarsza warstwa wapienna tzw Plattenkalk, stanowiąca dziś trzon najpotężniejszych kreteńskich łańcuchów górskich. Wypiętrzone warstwy skalne na wschodzie zsuwają się jak po zjeżdżalni w kierunku niżej położonych miejsc na zachodzie, tworząc zalążki gór zachodniej i centralnej Krety.
Mijają miliony lat. Ot tak… I czas powołać na scenę kolejnego bohatera – nasze ulubione Morze Śródziemne. Wiecie ile ono ma lat? Milionów lat?
15 mln lat temu wskutek kolizji płyt afrykańskiej i azjatyckiej ocean Tethys zostaje odcięty od Oceanu Indyjskiego. Tak rodzi się zamknięte z 3 stron przez kontynenty Morze Śródziemne a z jego wód wyłania się Egeja – masa lądu w miejscu, w którym dziś jest Kreta i Cyklady. Przez kilka kolejnych milionów lat ten skrawek ziemi pozostanie połączony lądowym mostem z płw Helleńskim i Azją Mniejszą.
Czy ta „Kreta” przypomina w jakikolwiek sposób tą, którą znamy i kochamy? Wciąż nie. Za to teraz czas na formowanie się pasa wulkanów na północ od „Krety”. Kumulują one magmę powstałą ze stopniałych we wnętrzu ziemi skał kontynentu afrykańskiego, który wciąż intensywnie naciera na europejski, wsuwając się pod płytę europejską, niedaleko od południowych wybrzeży „Krety”. Na arenie pojawia się wulkan Thera na wyspie Santorini, znanej dziś z idyllicznych białych domków i słynnych zachodów słońca nad kalderą. Ten sam, który ok XIV w pne poważnie osłabi Minojczyków.
12 mln lat temu lądowy most łączący płw Helleński i Azję Mniejszą zaczyna pękać. Kreta ostatecznie traci połączenie z kontynentem, tak że 8 mln lat temu jest zbiorem mniejszych i większych wysp pośród wód Morza Śródziemnego. Nad powierzchnią morza wznoszą się jedynie najwyższe szczyty gór.
6 mln lat temu czas na kolejną zadziwiającą przygodę w historii ziemi. Tym razem główną rolę odgrywa Morze Śródziemne, które… wysycha. Dlaczego? Przesmyk Gibraltaru zamyka się i oddziela Morze Śródziemne od wód Atlantyku. Słone jeziora w najgłębszych miejscach pośród niebotycznie wysokich gór to wszystko co pozostaje z Morza Śródziemnego. Na szczęście przesmyk otwiera się znów i morze napełnia się na nowo. Ten proces powtarza się kilkanaście a może nawet i kilkadziesiąt razy.
Kreta zbliżona do współczesnej postaci wyspy wyłania się z geologicznego chaosu dopiero ok 2 mln lat temu. Rosną kreteńskie góry, zbudowane głównie ze skał wapiennych, krzemionkowych, łupków i kwarcytów. Wraz z nimi wynurzają się wypełnione piachem i gliną doliny, tworząc żółto-białe margle, piaskowce, miękkie wapienie i zlepieńce obecne dziś na niżej położonych terenach wyspy.
I tak dochodzimy do czasów nam bliższych, choć wciąż niewyobrażalnie odległych. W 365 r ne przydarza się Krecie i jej mieszkańcom olbrzymie trzęsienie ziemi, które niszczy potężną Gortynę, ale również wypiętrza zachodnie wybrzeże do 8 metrów powyżej poziomu morza. Ten ciemny pas nad powierzchnią wody, który widzicie na skałach południowo- centralnej i zachodniej Krety to ślad po tym wydarzeniu.
Na przestrzeni naszego krótkiego ludzkiego życia skały jawią się nam jako stałe, niezmienne i nieporuszone. Jednak w niewyobrażalnie długim istnieniu naszej planety, okazuje się, że one również żyją, odrywają się od swego pierwotnego miejsca, pękają, ślizgają, przemieszczają, nachodzą jedna na drugą tak jakby ktoś potrząsał w szale olbrzymią patelnią naleśników.
Gdy następnym razem zdarzy Wam się zbierać otoczaki z plaży, popatrzcie na nie jak na drobne świadectwa burzliwego życia skał. Gdy będziecie podziwiać wzory na pionowych ścianach wąwozu albo obserwować mijane sylwetki górskich łańcuchów, spróbujcie zbliżyć się do dramatycznej historii naszej planety.
Jesteśmy tylko drobnym przecinkiem w jej dziejach. Jeszcze tylko kilka milionów lat i Kreta znów zniknie w odmętach morza.
Szanujmy ją dziś i cieszmy się jej niezwykłym pięknem.
Leave a Reply