Gdyby ktoś chciał sobie maksymalnie utrudnić drogę do turystycznego skąd inąd miejsca, jakim jest jezioro Kournas, to owszem, jest taka opcja.
Wczoraj w ramach zimowych eksploracji wraz z zaprzyjaźnioną bracią przewodników i pilotów, sprawdziliśmy szlak do jeziora od strony drogi na płaskowyż Askifou, który mijamy jadąc na południe do Chora Sfakion.
Po drodze dziko, pięknie, przestrzenne a do tego widoki na jezioro z zupełnie innej, nieznanej, górskiej perspektywy.
No cóż… ale wiemy na pewno, że nie znajdzie się ta wędrówka w naszej ofercie. Dziś szczęśliwi, że uszliśmy z życiem, z całego serca … odradzamy. Za to jest w naszej ofercie jezioro Kournas w ramach przyjemnej wycieczki objazdowej
Dlaczego?
I tu parę słów o tzw przecieraniu szlaków, co wszak uwielbiamy robić poza sezonem. To ukochana część naszej pracy.
Zatem:
Nie liczmy na oznakowanie.
Nie liczmy na wyraźną ścieżkę.
W ogóle nie liczmy na jakąkolwiek ścieżkę.
Droga szutrowa wcale nie musi prowadzić do czegoś konkretnego.
Bywa, że zaskakująco zniknie tuż przed rozciągającą się w obie strony drucianą siatką pasterską, którą będziemy badać przez kolejne cenne kilkanaście minut, aby znaleźć te parę drucików, które da radę otworzyć.
Albo pozostawi nas na skraju przepaści. Z pięknym widokiem owszem, ale jednak… z perspektywą powolnego zsuwania się po śliskich kamieniach i konarach drzew w wąwóz tonący w krzaczorach.
A przedzieranie się przez łany takiej np ponad metrowej silnie alergizującej szałwii jerozolimskiej może nagle sprawić, że po chwili cała grupa wędrowna prycha, kicha, kaszle i smarka.
Szacowane 10 km szlaku zmienia się magicznie w 16, a 4 planowane godziny w 6 godzin.
Nie ufajmy bezgranicznie elektronice, wędrowne apki pokazują często stare, nieużywane, dawno zarośnięte ścieżki pasterskie a google maps może ciut przerażać lokalizując nas dokładnie pośrodku niczego.
Ale z drugiej strony trzeba je mieć, żeby się co nieco orientować, mniej więcej, pi razy drzwi…
Zawsze pomaga łyk wody, ciepła herbatka ziołowa w termosie, odrobina raki dla animuszu i coś fajnego na ząb.
A na zmęczone mięśnie abstrakcyjna dość kąpiel w zimnych wodach pustego kompletnie jeziora.
Ale najważniejsze, żeby iść w doborowym towarzystwie, podśpiewując, żartując sobie, szukając wspólnie rozwiązania, pomagając sobie, przeklinając czasem i powtarzając na przekór wszystkiemu:
„Mokre oczy, mokre gacie
Chciałbym już się znaleźć w chacie”
(to wczorajsza mantinada Marka)
Gosia, Vincent, Izabel, Katerina
Dziękujemy, merci, efharistoume
Leave a Reply