Nie wiem kompletnie czy Was ten temat zainteresuje, ale jednak spróbuję Was zaciekawić. Nastały chłodne, kreteńskie wieczory. Mokre liście orzecha gniją na tarasie. Powietrze pachnie wilgotną ziemią i dymem palonych gałęzi. Zamykamy drzwi i okna, by jak najdłużej zatrzymać w domu drogocenne ciepło. Czytamy, pieczemy, piszemy, gotujemy, palimy w kominku, oglądamy seriale na Netflix. Nasz ludzki świat jakby spowolnił, skulił się wewnątrz domu, trochę ospały i rozleniwiony.
Za to w tutejszej przyrodzie obserwuję nagłe ożywienie. Bulwy cebuli morskiej wypuszczają świeże zielone liście, wzdłuż dróg znów pojawiły się wachlarze kopru fenkułów olbrzymich, gaje oliwne pokryły się pierzyną szczawiku a z gołej ziemi wyrastają delikatne kwiatki krokusów i wielkie mięsiste liście mandragory.
A przecież byliście tu latem i pewnie pamiętacie te wyschnięte, rachityczne kikuty, te kłujące płowe karłowate krzaki, zakurzone, połamane łodygi?
„Przecież tu nic nie rośnie! Kamienie i badyle” – przypominam sobie słowa, które słyszałam nie raz od turystów odwiedzających Kretę w sezonie.
A jednak… Życie znów wstąpiło w martwą z pozoru roślinność. Dla mnie to niebywała zagadka natury. Niestety nie bardzo się znam na życiu roślin, brakuje mi wiedzy, więc szukam, czytam i dociekam. Próbuję zrozumieć jej cykl, jej mądrość, jej ukryty zamiar. I wiecie co? Po ostatniej mojej lekturze jeszcze bardziej zachwycam się jej sprytem, przebiegłością, odwiecznym instynktem i wolą walki.
Tak, lubię o przyrodzie myśleć jak o wojowniczce z sagi o Wikingach. Pewnie to przez te seriale na Netflix. No ale przecież rośliny również wędrują w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca, kolonizują nowe obszary, wdrażają w życie sprytne strategie, walczą o przetrwanie w zastanym środowisku, poświęcają się, umierają i odradzają. Widocznie musiałam aż przeprowadzić się na Kretę, by w tym dość okrutnym dla roślin klimacie, pochylić się nad ich boską mądrością.
- Czy wiecie, że kreteńskie kwiaty łąkowe takie jak rumianki, maki, złocienie i inne kiełkują właśnie jesienią, po pierwszym deszczu, by zimą wzrastać, na wiosnę zakwitnąć i zawiązać nasionka, a przy pierwszych upałach lata obumrzeć? I właśnie to twarde nasionko w odpornej osłonce przetrwa letni skwar i doczeka pierwszego jesiennego ożywczego deszczu.
- Czy wiecie, że cyklameny, irysy, krokusy, orchidee, asfodele i cebule morskie mają swoje bogate życie podziemne? Ich nadziemne piękno gaśnie latem, za to pod ziemią mięsiste bulwy i korzenie nasiąkają wilgocią, by jesienią na nowo wtłoczyć żywotne soki w zielone łodygi, liście czy nawet kwiaty jesiennych cyklamenów i krokusów. Na wiosnę za to zielone gaje i łąki przystroją się w żółcie, biele, róże i fiolety kwiatów asfodeli, szczawików, irysów i zupełnie niebywałych orchidei.
- Czy wiecie, że drzewa i krzewy latem popadają w swoisty sen? Nie zrzucają jednak liści, bo zawiązanie nowych na jesień wymagałoby zbyt dużo wysiłku i energii, zwłaszcza po suchym, jałowym lecie. Listki są drobne i sztywne, pokryte izolacyjną powłoką, wszystko po to by do minimum ograniczyć utratę wilgoci. Górna, jasna część listka odbija światło, a dolna, pokryta drobnym meszkiem, spowalnia cyrkulację powietrza a tym samym zapobiega parowaniu.
Albo taki tymianek zmienia sobie zimowe większe liście na letnie, drobniejsze.Jego aromat, podobnie jak niezwykła woń szałwi, oregano i innych ziół towarzyszy nam w letnich spacerach. Co tak pachnie? Uwolnione przez słońce olejki eteryczne, pokrywające powierzchnię listków. Po co? Znów, by roślina nie traciła wilgoci. Ale nie tylko. Podobno zioła swym zapachem oznaczają teren. Inne rośliny niechętnie kiełkują w obcym rewirze. Zresztą roślinożerne zwierzaki też nie przepadają za tak wyperfumowanym jedzeniem. Nie sprytne?
Albo taki czystek… Jego nasionka nie boją się pożaru, wręcz fala upału aktywuje je, by zakiełkowały zaraz przy pierwszym deszczu. Podobnie łatwopalne żywiczne pinie. Pożar otwiera ich nasionka, a w popiele kryją się składniki odżywcze, zbawienne dla wzrostu młodych pinii. A dęby skalne, drzewa truskawkowe, oliwki, drzewa chleba świętojańskiego o twardej korze i silnym systemie korzeniowym? Nawet jeśli drzewo strawi pożar, to i tak ukryty w życiodajnej ziemi korzeń wypuści młode nowe pędy.
Oliwki, dęby skalne, klony potrafią nawet przechytrzyć wiecznie głodne owce i kozy, przybierając karłowaty, abstrakcyjny kształt drzewka bonsai z drobnymi listkami i odstraszającymi kolcami. Widzieliście kiedyś te fantazyjne kształty drzew wśród frygany? Wolne od kozich apetytów, potrafią jednak nagle zgubić kolce, wypielęgnować bujną koronę i wyrosnąć na piękne, olbrzymie drzewa, swobodne i potężne.
„Tnij. Nie bój się ciąć. Tu wszystko odrasta. Jak szalone.” – powiedziała mi kiedyś Janet – poprzednia właścicielka naszego domu.
Gdy pierwszy raz weszliśmy do naszego ogródka zobaczyliśmy nagi pień oliwki, zniszczonej kiedyś przez piorun. Dziś to znów piękne, bujne drzewko, w którego cieniu wyleguje się nasza ruda kotka Agatka.
No powiedzcie… Czegóż nam bardziej potrzeba w ten ciemny, dziwny czas, jak nie woli życia właśnie.
Jeśli macie ochotę na spacery wśród kreteńskiej zieleni, po pustych wiejskich traktach zapraszamy na tydzień Kreta poza sezonem
żródło: Demos Tsantilis „Crete a Continent in an Island”fotki nasze wiosenne i jesienne
Leave a Reply