Drobne niepowodzenia.. ot, zepsute danie, spotkanie z przyjaciółmi, które nie doszło do skutku, nieudane próby pisarskie…
Do tego ten złowieszczy znak zapytania wiszący na błękitnym niebie nad zielonymi łąkami…
Covid rozsiewa się po Grecji, po Krecie.
Co mamy zrobić? Pomaga nam wędrowanie. Szukamy pustych ścieżek niedaleko domu.
Wczoraj chcieliśmy przejść górami od wioski Kanevos do Sellia, nad zatoką Plakias. Pięliśmy się długo w górę, po śliskim błocie, wapiennych ostrych głazach, wśród kłujacej roślinności.
Wylądowaliśmy na klifie, gdzie już tylko mogliśmy pogapić się w prześwietloną słońcem przestrzeń nad zatoką Plakias i wijącą się w dolę drogę przez wąwóz Kotsifou. Ze strachu zapomniałam nawet o fotach. Dalej nad nami piętrzyły się wapienne iglice.
Zrezygnowaliśmy. Postanowiliśmy wracać. Zadziwiały nas ścieżki pojawiające się czasem w tym nieprzystępnym terenie, dające nam na chwilę nadzieję, ale ginące zaraz znów wśród zarośli i kamieni.
Kozie ścieżki. Ile razy wyprowadziły nas w pole.
Kolejne drobne niepowodzenie?
Schodząc w milczeniu po stromym, błotnistym, najeżonym kamieniami podłożu, natknęliśmy się przypadkowo na właściwą ścieżkę, wyraźną, prowadzącą w kierunku siodła. Ale niestety to już nie dziś. Zbyt późno. Zbyt daleko. Zbyt stromo. Dziś trzeba wracać. Z pewnością znów tu wrócimy, spróbujemy jeszcze raz.
Patrzę na fotki z naszej wędrówki.
Łany żółtego szczawiku ścielą się na zielonych wzgórzach. Kolorowe skały wyrastają z wiosennych dywanów.
Czy ktoś tu mówił o niepowodzeniu?
Czy rzeczywiście ponieśliśmy porażkę?
Leave a Reply