Dziś przyszedł do mnie temat: pasja i praca. Pewnie dlatego, bo po sezonie mam więcej czasu, momentów refleksji i ciszy.
I bywa, że nagle w tej wolnej przestrzeni pojawiają się stare upiory. Wyłażą nagle z kąta, zapomniane, rozgoryczone i niedopieszczone. Tak jak ta marudna zjawa, co łazi za mną ostatnio i mamrocze pod nosem upierdliwe pytanie:
No ale czym sobie zasłużyłaś?.😱
Bo ja zawsze przecież musiałam „zasługiwać”.
To słowo prześladowało mnie od dawna. Taki program wszczepiony w umysł. Jak coś nie wyszło, to widać „nie zasługiwałam”. Czasem już wydaje mi się, że pozbyłam się takiego myślenia, ale wtedy nagle i nieoczekiwanie, w cichej chwili relaksu wyskakuje znów niczym złośliwa wysypka to pytanie:
Czym sobie właściwie zasłużyłaś, że tak sobie teraz pływasz w morzu, słonko świeci, jest listopad, plaża pusta, tylko z jednego baru dochodzi reggae? Normalnie jeszcze 2 lata temu o tej porze siedziałabyś za biurkiem licząc godziny do 16. No czym sobie zasłużyłaś?
25 lat w korpo
25 lat pracowałam w centrali jednego z największych banków w Polsce. Przestronne openspace’y, wygodne fotele, cichy pomruk klimatyzacji i kserokopiarki, zapach kawy i wykładziny. Hybryda na paznokciach, obcasik, codzienne mycie włosów…
- Nie, nie byłam przeciążona pracą. Normalnie, tyle ile potrzeba, od 9 do 17, czasem dłużej.
- Nie, nie cierpiałam tam wcale. Było mnóstwo przyjemnych chwil, śmiechów z współpracownikami, niewiele sytuacji konfliktowych.
- Nie, moja praca nie była stresująca, co prawda, prowadzenie szkoleń bywa stresujące, ale po kilku cyklach szkoleniowych jedyne co czułam to już tylko lekkie poddenerwowanie przed spotkaniem z nową grupą.
Pracę utożsamiałam z porannymi pobudkami, bramkami dostępu na kartę, przebywaniem poza domem przez minimum 8 godzin, dyskomfortem unieruchomienia za biurkiem.
I do takiego pojmowania pracy trenowałam mój umysł, systematycznie i skutecznie, dzień po dniu, przez 25 lat.
koleina
Przez te wszystkie lata w moim umyśle powstawała koleina, z każdym dniem coraz głębsza. Można było nią łatwo jechać dalej, bezpiecznie, w znanym terenie, zwykłym kursem, bez ryzyka wypadnięcia z toru.
Po prawie 2 latach mieszkania na Krecie, zastanawiam się, jak szybko tą koleinę przysypał piach. Ale wciąż wiem, że ona tam jest. Skąd wiem? Bo czasem nagle i nieoczekiwanie pojawia się jej ślad, echo dawnego życia, w postaci tego pytania:
Czym sobie zasłużyłaś?
W moim życiu po zmianie czasem mam wolne dni a czasem pracuję od rana do wieczora. Wędruję z gośćmi, opowiadam, rozmawiam, chcę, by wszystkim nam przyjemnie płynął czas, by ten dzień był dla nich wyjątkowy, by doświadczyli czegoś unikalnego.
- Moja praca to niezwykłe pejzaże, przecudne plaże, światło, słońce i barwy, bogactwo smaków lokalnych tawern.
- Moja praca to też zmęczenie, upał, pot, sól i kurz kreteńskich szlaków.
- Moja praca to niepewność.
Ileż czasu zajęło mi pogodzenie się z myślą, że morska kąpiel i smażone kalmary to również element mojej pracy, pracy, którą uwielbiam, kocham. I nawet jeśli na szlaku nabiłam siniaka o głaz, to i tak wracam przepełniona szczęściem i energią. Bo to właśnie pasja i praca.
Więc marudna zjawo z dawnych lat.
Wygląda na to, że nie ma tu dla ciebie miejsca, ale skoro już przylazłaś, to ci odpowiem:
Tak, zasługuję, bo się odważyłam, pomimo lęków i wątpliwości. Jak chcesz, chodź, zabiorę cię na ścieżkę wśród górskiej frygany. Zgubię cię w krzakach tymianku i szałwi.
A o koleinach w naszym umyśle będzie na letnim warsztacie Create Your Life czyli jak zacząć żyć swoim życiem
Leave a Reply