Dziś nasze biuro to Argiroupoli i Rethymno. Sezon w pełni, więc jesteśmy w swoim żywiole! Wczoraj mój dzień rozpoczął się przed 7 rano. W drodze po naszych Gości do Plakias zatrzymałem się w Mixoroumie na kawę. Kiedy Maria przygotowywała moje ulubione „freddo expresso me ligi zahari”, Janis – właściciel piekarni podszedł do mnie i wyrecytował mi do ucha jakąś lokalną mantinadę. To rodzaj kreteńskiej poezji, często improwizowanej podczas ludowych zabaw. Zrozumiałem tylko, że „życie jest za krótkie, żeby spać i trzeba z niego dobrze korzystać”. Ach Janisie, jakże bliska jest mi Twoja filozofia. I jak bardzo chciałbym poznać więcej takich „mantinad”. Ba, chciałbym kiedyś sam je układać po grecku! Wypiłem łyk kawy, pożegnałem się z Janisem i już wiedziałem, że to będzie bardzo udany dzień:-)
Kolejnym etapem na drodze do Plakias była stacja benzynowa, którą obsługuje przemiła Antoula z rodziną.
– Kalimera Marko! Doulevis simera? – uśmiechnęła się do mnie serdecznie, wręczając dwa czekoladowe batoniki.
Wymieniliśmy kilka zdań o pogodzie, o miejscach które odwiedzę dziś z Gośćmi i pożyczyliśmy sobie „kali sinechia”, czyli „dobrego dalszego ciągu”:-)
A mój „dalszy ciąg” był coraz fajniejszy. Z przesympatyczną rodzinką z Bielska odwiedziliśmy najpierw Argiroupoli. Mieliśmy szczęście spotkać tu znajomego Manolisa. Wspaniały starszy pan, który przez 60 lat pracował jako fotograf, a teraz pokazuje turystom zakamarki swojej uroczej górskiej wioski. Manolis tradycyjnie zabrał nas do swojej sekretnej komórki z której wyciągnął zabytkowy aparat (camera obscura) marki „Zeiss” z drugiej połowy XIX w.
– Znam wielu Polaków – uśmiechnął się do nas szeroko – dostaję od nich prezenty. Jako dowód zaprezentował nam albumy o Polsce i nieco przykurzoną butelkę łęckiej śliwowicy.
Po Argiroupoli udaliśmy się nad wodę – tym razem słodką – nad jezioro Kournas. Kąpiele, rower wodny, kajak, pyszny lunch w jednej z miejscowych tawern. Moi Goście odważyli się nawet spróbować kreteńskiego przysmaku – ślimaków w winie z rozmarynem:-)
Ostatnim etapem wycieczki był Rethymno. Wąskie ukwiecone uliczki, liczne zabytki i atmosfera naszego ulubionego miasta Krety na wszystkich robią wrażenie. Ale ukoronowaniem tego pięknego dnia było spotkanie (na żywo!) z cudnym, olbrzymim żółwiem „careta careta”, który ni stąd ni zowąd wypłynął tuż przed nami w centralnym punkcie portu retymnońskiego!
Udało się nawet zrobić mu zdjęcie (Marcin – wielkie dzięki za refleks!).
Kocham moją pracę, nawet w szczycie sezonu, kiedy stajemy na rzęsach, żeby jak najszybciej i najlepiej odpowiadać na wszelkie Wasze zapytania, potwierdzać rezerwacje i wrzucać posty.
Jeśli czasem coś nam umknie, wybaczcie i
Pozostańcie z nami – wirtualnie lub „na żywo”.
A jeśli chcielibyście wybrać się z nami do Argiroupoli, nad jezioro Kournas i do Rethymno – szczegóły znajdziecie tutaj: http://www.creteyourlife.com/…/historia-w-cieniu…/
Może i Wam dopisze szczęście i spotkacie żółwia „careta careta”:-)
Leave a Reply