Nie było nas tu trochę. Ciut zaniedbaliśmy nasz świat wirtualny. Ale ostatnio dużo się dzieje w naszym świecie rzeczywistym, co nas ogromnie cieszy.
Sezon ruszył nie tylko dla naszej małej firmy turystycznej, ale też dla wielu kreteńskich przyjaciół, których spotykamy na naszych szlakach.
Dziś Marek przedstawia Radamantysa. Cóż to za imię?
Pamiętacie mit o Europie? Przepięknej fenickiej księżniczce, która została porwana przez samego Zeusa? Gromowładny pod postacią śnieżnobiałego byka uwiódł ją i doprowadził na Kretę, gdzie spłodzili trzech synów – Minosa, Radamantysa i Sarpedona. Wszyscy chłopcy zostali adoptowani przez kreteńskiego władcę Asteriona. Po śmierci ojca, Kretą niepodzielnie zawładnął najstarszy Minos, od którego imienia wzięła nazwę słynna europejska cywilizacja. Jego bracia szukali szczęścia gdzie indziej. Radamantys trafił do Beocji, gdzie ożenił się z przepiękną Alkmeną (która nomen omen figlowała wcześniej ze wspomnianym, jurnym Zeusem, płodząc z nim powszechnie znanego Herkulesa). Za swoją prawość charakteru, mądrość i sprawiedliwość Hades wybrał go na jednego z trzech sędziów umarłych za Wrotami Śmierci.
I wydawać by się mogło, że te mityczne imiona już dawno temu pokrył kurz odległej historii. Otóż nie!
Radamatysa możecie spotkać wędrując z nami dzikimi plażami Krety
Bo tak właśnie ma na imię niezwykle gościnny, serdeczny i jowialny gospodarz niewielkiej kantyny w okolicach plaży Agios Pavlos.
Trafiamy tam ostatnio z naszymi gośćmi, którzy wybrali tę właśnie wycieczkę.
Jednym z jej ostatnich etapów jest krótka, ale dość wyczerpująca wspinaczka.
Na jej końcu czeka jednak wyjątkowa nagroda – spotkanie z niepodzielnym władcą tych wciąż dzikich i nieobleganych przez turystów zakątków Krety.
Królestwo Radamantysa to niewielka kawiarnio-kantyno-tawerna (kilka osłoniętych przed wiatrem i słońcem stolików ulokowanych w sąsiedztwie zdezelowanego kampera). Może skromnie, prosto i przaśnie, ale niezwykle prawdziwie i klimatycznie.
Takiej atmosfery nie znajdziecie pośród turystycznych tawern północnej Krety.
Nigdzie indziej schłodzone piwo nie będzie smakować tak wspaniale, a rozlewana hojnie przez gospodarza raki nie wprawi Was w tak znakomity nastrój.
Radamantys potrafi cieszyć się życiem. Bez względu na to czy przyjdą do niego klienci, czy nie. Późnym wieczorem ktoś zagra na mandolinie, przyjdą przyjaciele, będą śpiewać, rozmawiać, pić raki i imprezować do białego rana.
A w ciągu dnia zaparzy sobie kawę po grecku i spojrzy przed siebie – na majaczące w oddali Góry Białe, na dzikie plaże południa – Ligres, Triopetra, Agios Pavlos, na mniej lub bardziej wyraźne kontury wyspy Gavdos – najbardziej oddalonego na południe zakątka Europy. I uśmiechnie się błogo.
Cóż, Zeus wiedział gdzie spłodzić swoich synów.
Leave a Reply