Czy można przenieść całe swoje zawodowe, towarzyskie i duchowe życie do online?
Chociażby takie imprezy na zoomie, albo w messenger… Byliście już na takiej imprezie? Jak odczuwacie obecność swoich przyjaciół, gdy widzicie ich w formie małych kwadracików w miniaturowej przestrzeni telefonu komórkowego? Można pobawić się filtrami i efektami, dostępnymi w aplikacji. Można zaśpiewać sto lat solenizantowi. Można spróbować porozmawiać, choć pewnie to jest najtrudniejsze, zwłaszcza gdy z każdego kwadracika wydobywają się dźwięki, tworząc czasem trudny do okiełznania wirtualny hałas.
A nauka tańca na onlinowych lekcjach? Czy tęsknicie za fachowym spojrzeniem nauczycielki, gotowej Was skorygować i poprawić? Czy czujecie jej samotność, gdzieś tam, w swoim domu, gdy próbuje przekazać Wam jak najlepiej nowy krok, nie widząc jak go wykonujecie.
A medytacje online? Czy nie przenoszą Was czasem w dziwny świat industrialnych dźwięków i szumów, powstających gdzieś na łączach, zakłócających łagodny głos prowadzącej. Co wtedy robi Wasz umysł, pozostawiony sam sobie, w trudnej do wyobrażenia, niezrozumiałej telekomunikacyjnej przestrzeni.
Jeszcze w czasach przed zarazą staliśmy w rozkroku między światem realnym i wirtualnym. Teraz tym bardziej czujemy jak świat online nam służy, jest naszym jedynym kontaktem z drugim człowiekiem, jest pracą, rozrywką, ucieczką…
No chyba że zabraknie prądu…Kilka dni temu w naszym kreteńskim domu, akurat gdy mieszałam ciasto na naleśniki, mikser zamilkł nagle. Zepsuł się? Nie. Nie ma prądu. Brak prądu to brak ciepłej herbaty, brak ogrzewania, brak ciepłej wody, brak ciepłego obiadku, brak wifi, brak połączenia w telefonie stacjonarnym, godziny dyżurowania na dachu na wietrze z telefonem komórkowym, bo tylko tam jest jedna kreska zasięgu, żeby połączyć się i wyjaśnić sprawę z tutejszym dostawcą prądu.
Nie martwił mnie wtedy specjalnie brak wifi. Raczej marzyłam o gorącej herbatce i ciepłym kaloryferze. Okazało się, ze wicher zerwał kable gdzieś w górnej wiosce. Wszystko wróciło do normy wieczorem. Nie wyobrażacie sobie, ileż radości sprawiła nam wtedy pierwsza filiżanka gorącej herbaty.
Kochani, nic nam nie zastąpi ciepła, domu, bliskości drugiego człowieka, kontaktu z przyrodą, ludzkiej wspólnoty…
Pomyślcie, gdy to się skończy jakie to będzie niezwykłe znów paść sobie w ramiona.
Tymczasem od jutra na 2 tygodnie Grecja wprowadza całkowity lockdown – zakaz poruszania się bez potrzeby.. Są określone warunki, w których możliwe jest wychodzenie z domu i kara 150 euro za nieprzestrzeganie zasad.
Nasze wiejskie ścieżki na szczęście są całkiem puste. Dziś zrobiliśmy 16km i nie spotkaliśmy nikogo.
Cieszymy się każdym pejzażem, każdą nową orchideą, kwitnącymi drzewkami migdałowca, nabrzmiałymi pąkami fenkułów, śmiesznym gadaniem małych owieczek i kózek po drodze…
Cieszymy się drobiazgami.
Niczym tą filiżanką gorącej herbaty.
Leave a Reply