Ostatni 5ty dzień wędrówki szlakiem E4. Wczoraj przeszliśmy wąwóz Samaria do wioski Agia Roumeli, skąd przepłynęliśmy promem do Loutro (relacja).
Wczoraj pisałam o wąwozie Samaria, który przewędrowaliśmy już któryś raz z kolei. I nagle uświadomiłam sobie jak wiele Samarii zawdzięczam.
Dzień pierwszej wędrówki wąwozem zmienił moje myślenie o wakacjach, zainspirował do podróżniczych poszukiwań i wpłynął na wszystkie nasze kolejne Krety i nie tylko.
Loutro – wspomnienie
Dawno to było, na pierwszej Krecie w 1997r. Wracaliśmy promem Daskalogiannis z punktu końcowego wąwozu (Agia Roumeli) do Sfakii wraz z tłumem wyczerpanych ale i szczęśliwych piechurów. Ja również zaległam na pokładzie i obserwowałam pionowe ściany wynurzające się wprost z Morza Libijskiego, nagie i potężne. Ich pomarańczowa barwa silnie odcinała się od błękitu nieba. I wtedy prom okrążył niewielki cypel a zza niego wyłoniła się kwintesencja greckości, mała osada białych domków z niebieskimi okiennicami. Ich prosty, tarasowy układ odbijał się w turkusowych, spokojnych wodach zatoki. Loutro… Skondensowana pastylka greckiej słodyczy.
Prom przybił na chwilę do brzegu, wysiadło kilka osób. Chciałam wysiąść z nimi. Patrzyłam z zachwytem na ludzi leniwie sączących sok pomarańczowy w jednej z nadbrzeżnych tawern. I innych zażywających kąpieli w idyllicznej zatoce. Och… ja też tak chcę, to jest miejsce dla mnie.
Zauważyłam
jeszcze cienką płową nitkę ścieżki, unoszącą się nad klifami po wschodniej
stronie osady. A na niej dwie małe ludzkie postaci przemierzające ten
zachwycający krajobraz w kierunku Sfakii.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to fragment szlaku E4…
Och, to coś dla mnie. Tam właśnie chcę iść. Ja tu jeszcze wrócę.
Prom popłynął dalej ale obraz Loutro i ścieżki E4 został w mojej pamięci na zawsze. Wiecie… to był 1997r. Wtedy indywidualne wyjazdy, na własną rękę, bez biura podróży w ogóle nie były popularne. Bo jak to ogarnąć bez Ryanaira i platform bookingowych. Owszem pożyczaliśmy auto na cały pobyt i tłukliśmy się po wyspie, ale zawsze trzeba było wrócić do sztucznego świata bazy noclegowej na północy. Tego dnia zrozumiałam, że nie chcę hotelu z pełnym wyżywieniem i basenem, nie chcę wycieczek fakultatywnych, chcę wybierać sama, chcę poszukiwać sama, chcę sama gromadzić wiedzę o szlakach i miejscach, chcę zabłądzić i się odnaleźć, chcę się zadziwić i zaskoczyć tym co przyniesie wędrówka.
Loutro i E4 są z nami do dziś. Nasze ukochane punkty na kreteńskiej mapie. Niestety minęły już czasy, gdy Loutro było przystankiem wędrowców a babcie na progach białych domków zachęcały do wynajęcia pokoju, choćby na jedną noc. Plecaki zostały wyparte przez walizy. Na szczęście na E4 wciąż luźno, nie licząc plaż Glika Nera i Marmara, gdzie kursuje coraz więcej taxiboatów.
Cóż… nie ma na to rady. Nie zmienia to faktu, że Loutro i E4 otworzyły mi oczy na inny wymiar podróżowania. Od tamtej pory nieustannie poszukuję i choć już mieszkam na Krecie to wciąż mam ochotę na więcej
Jeśli masz ochotę powędrować z nami szlakiem E4 zapraszamy Cię serdecznie na WOW! Wyjątkowy Obóz Wędrowny lub naszą jednodniową wycieczkę Sfakia – Loutro czyli szlak E4 Intro
Wyruszamy tam.
Jak co roku
Powędrować i posmakować.
Taki sentyment.
Uzależnienie.
Więc w drogę.
Na zachód.
Oczywiście południowy zachód.
Leave a Reply